9 i 10 lipca 2022 zagrałem dwa ostatnie koncerty z Anną Wyszkoni. Blisko 9 lat wspólnej pracy, to okres niezliczonej ilości koncertów, festiwali i wszelakiej maści imprez. Bardzo dziękuję za ten czas Ani Wyszkoni, Maćkowi Durczakowi i znakomitym muzykom, z którymi współpracowałem przez te lata.
Gdybym chciał podsumować ten czas, to mogę powiedzieć, że sporo się nauczyłem o funkcjonowaniu dzisiejszego rynku popowego. Rozwój technologiczny na przestrzeni ostatnich dwóch dekad spowodował znaczną poprawę komfortu pracy na scenach różnego kalibru.
Natomiast sama muzyka prezentowana na tychże scenach moim zdaniem niewiele zmieniła się od czasu, kiedy w gronie muzyków tak zwanej młodej generacji goniliśmy za zachodem, szukając oryginalności.
Chyba największym rozczarowaniem było dla mnie uczestniczenie w festiwalach piosenek, hitów, przebojów i Bóg wie czego, ponieważ atmosfery festiwalowej, którą miałem w pamięci z dawnych lat, nie odnalazłem na żadnym z nich.
Rynek płytowy również zmienił się tak niewyobrażalnie, że pisanie na ten temat zajęło by mi całe wieki. Produkcja piosenek, to dziś głównie umiejętność korzystania z komputera, programów i współczesnych gotowych rozwiązań, układanych przez producentów jak klocki lego. Chociaż trafiają się, dzięki Bogu, pośród nich utalentowani muzycy.
Z jednym z nich, czyli Marcinem Limkiem, wyprodukowaliśmy płytę Anny Wyszkoni „Jestem tu nowa”, nagraną w starym stylu, na prawdziwych instrumentach z prawdziwymi muzykami.
Prawda weryfikująca dzisiejszych artystów to jednak koncerty i publiczność. Tego zatem będę się trzymał, ruszając bez ograniczeń w stronę własnego kalendarza artystycznego i nowych wyzwań związanych głównie z muzyką improwizowaną. Do zobaczenia wkrótce, jak to mawiają żartobliwie „na scenach świata i okolic”.
Pozdrawiam i jak zwykle raduli się serce moje.